Dzisiaj kilka słów o chlebie. Chleb nasz powszedni, ten kupowany w piekarniach, niestety jest dramatem w trzech aktach. Piękne, górnolotne nazwy, puste obietnice, a ty się człowieku ciesz i truj. Już przywykłam do tego, że w składzie żytniego na zakwasie jest mąka pszenna, drożdże, a czasami i karmel się trafi. I to zdziwione spojrzenie sprzedawczyni, ale o co ci kobieto chodzi. Taki piękny, ciemny, zdrowy chlebek. Bezcenne.
MOJE PIEKARNICZE PRZYGODY
Jako zapaleniec wyzwań i wieczna optymistka, rozpoczęłam produkcję domowego chleba. Nastawienie pozytywne, włos związany, ugniatanie i wyrastanie ciasta szło pełną parą. Niestety mój piekarnik, który raczej powinnam wymienić na nowszy model, nie chciał ze mną współpracować. Niczym smok, palił i węglił, wszystkie chrupiące skórki. Moje zdrowe i pożywne bochny chleba, przypominały kule armatnie, którymi mogłabym swobodnie tłuc orzechy. Już miałam się poddać. W końcu nie każdy musi być mistrzem piekarnictwa, kiedy w ręce wpadła mi książka Sarah Britton „My New Roots”. Swój przepis zatytułowała „Chleb ratujący życie”, a ja stwierdziłam, że to musi być znak i uczepiłam się go, jak tonący brzytwy. Patrząc na skład przecierałam oczy, czytając sposób przygotowania przecierałam oczy, a potem zabrałam się do pracy. I wiecie co? Stał się cud! Upiekłam! Zjadłam! Jestem mistrzem piekarnictwa.
DOBROCZYNNE SKŁADNIKI
Wymienię tylko trzech moich ulubieńców, bo skład chleba to w zasadzie jedno wielkie marzenie.
Nasiona słonecznika – wiadomo witamina E, czyli niech żyje młodość i fitosterole, które wpływają na obniżenie cholesterolu. Przy okazji, kiedy czytam, że przy odchudzaniu są niewskazane, bo mają za dużo tłuszczu to płakać mi się chcę. Przecież nie zjadamy codziennie wagonu nasion. Nie pozbawiajmy się tych dobroczynnych składników. To dobry tłuszcz. Jest nam potrzebny.
Siemię lniane – w zasadzie wspiera wszystko. Naturalne witaminy i minerały wspierające równowagę hormonalną, błonnik wspierający pracę jelit, magnez, żelazo, kwas foliowy, witaminy B1, B6, E – mój ulubiony zestaw kosmetyków, zapewniających piękną skórę i włosy.
Babka płesznik – w wielkim skrócie wspomaganie pracy przewodu pokarmowego, poprawa odporności i znowu błonnik. Tutaj występuję jako spoiwo wszystkich składników.
PRZEPIS NA NAJLEPSZY CHLEB NA ŚWIECIE
1 szklanka nasion słonecznika
½ szklanki siemienia lnianego
½ szklanki posiekanych orzechów lub migdałów
1 ½ szklanki płatków owsianych
2 łyżki nasion chia
4 łyżki nasion babki płesznik
1 łyżeczka drobnoziarnistej soli
1 łyżka nasion kminku
1 łyżka syropu klonowego lub miodu
3 łyżki oleju kokosowego
1 ½ szklanki wody
Do miski wsyp słonecznik, siemię, chia, płatki, orzechy, babkę, sól, kminek. Wymieszaj
Dodaj miód, olej i 1 ½ szklanki wody. Wymieszaj wszystko dobrze, jeśli stanie się zbyt gęste można dodać 2 łyżki wody.
Przełóż wszystko do silikonowej lub wyłożonej papierem do pieczenia formy. Przykryj i odstaw na co najmniej trzy godziny lub na noc.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Piecz chleb przez 20 minut na środkowej kratce. Wyjmij bochenek z formy, odwróć go i piecz na kratce kolejnych 30-40 minut. Chleb będzie gotowy jeśli wyda pusty dźwięk, gdy w niego zapukasz. Ponieważ piekarniki bywają kapryśne to jest najważniejsza wskazówka. Zanim wyłączysz piekarnik, zapukaj. Mojemu smokowi nie wystarcza 40 minut. Za każdym razem czas pieczenia jest zmienną niewiadomą. Cierpliwie czekam, aż da się w mój chleb zapukać. Jednak jeśli dysponujesz dobrym piekarnikiem, 40 minut zapewne wystarczy.
PLUSY I MINUSY
Chleb trzeba przechowywać w zamkniętym pojemniku w lodówce. Można go tak trzymać przez pięć dni. Ale ogromnym plusem jest to, że można go zamrażać. Trzeba go tylko pokroić przed mrożeniem, a potem mamy gotową kromkę smakowitości.
Dla mnie to wielka frajda, że sama mogę sobie upiec chleb i polecam wam bardzo ten przepis. Jeśli chodzi o chleb żytni na zakwasie, to póki co, odkupuję go u kolegi, któremu sztuka pieczenia świetnie się udaję. Widać jest arcymistrzem piekarnictwa.